Ktokolwiek myślał, że zobaczy tu miliony fot secechy, srodze się zawiedzie. W niniejszym poście architektury nie będzie, bowiem architektura barcelony mnie nie zachwyciła. W sensie - jest ładna, pewnie, że jest. Lecz nie ma czaru właściwego rzeczom i osobom zachwycającym. Dlatego moja barcelona jest pusta, moja barcelona jest pisana małą literą. Jest w niej niebo i morze, jest trochę pokruszonych kafelków, jest moja pośmiertna fotografia, ale tylko tyle.
Co nie znaczy, że nie mam stamtąd przemiłych wspomnień - są jednak związane z ludźmi, z jednym konkretnym ludziem.
Fotografie zostały wykonane w kwietniu, Smienką mamusi, na filmie czarno-białym. Zapraszam do oglądania.